25 Maj O budowaniu przestrzeni dla siebie i dla dziecka
Kiedy na świat przychodzi dziecko, mały człowiek staje się całym światem dla rodziców. Pierwsze miesiące życia odpowiadamy w 100% za to, żeby miał suchą pieluszkę, był najedzony i utulony. Mówimy dużo do maluszka, pozwalamy mu doświadczać świat wszystkimi zmysłami. Podsuwamy do powąchania cebulę i pietruszkę, do dotknięcia mięciutki polar i szorstki zmywak. Ze wzruszeniem obserwujemy, jak nasze dziecko zafascynowane jest szeleszczącą folią czy gazetą. W uchylaniu nieba jesteśmy coraz bardziej wymyślni i perfekcyjni. Zabieramy naszą pociechę na angielski od ukończenia 1. roku życia, na lekcję gry na pianinie czy na piłkę nożną. Urodziny organizujemy w sali zabaw, w kinie albo w parku trampolin. Na wakacjach kupujemy watę cukrową albo lody, na festynach balony ze Złomkiem albo Świnką Peppą, bez okazji darujemy dziesiątą lalkę Barbie albo pięćdziesiątego resoraka. Wieczorami przebieramy w pidżamę, czytamy, tulimy do snu.
Organizujemy dziecku każdą minutę życia, nie pozostawiając ułamka sekundy na zwyczajną nudę. Aż któregoś dnia dostrzegamy, że żyjemy życiem dziecka, podczas gdy własne zaniedbaliśmy. Zaczynamy głowić się, jak delikatnie wyjść z tej dysproporcji i zacząć dbać o siebie, jednocześnie bez szkody dla relacji z dzieckiem.
Parę zdań o granicach
Jedni stawiają granice niczym mur i są bezkompromisowo konsekwentni. Inni mają granice niczym z gumy i dostosowują się do każdej sytuacji, nawet kosztem swoich odczuć. Pojawia się pytanie, jak w relacji dziecko-rodzic stworzyć własną przestrzeń dla każdego.
Dziecko, które dotychczas było naszym całym światem, które dostawało od nas więcej niż dusza pragnęła, nagle słyszy NIE. Aby nie popadać w skrajności, powinniśmy nauczyć się komunikować w sposób uprzejmy i stanowczy; tak, by informacja płynąca z naszych ust była spójna z naszą postawą, tonem głosu i wyrazem twarzy, i jednocześnie niosła komunikat pełen szacunku. Zamiast słów „Nie będę ubierać cię na śpiocha. Jesteś wystarczająco duży, żeby samemu rano wstawać i szykować się do szkoły” można powiedzieć „Synku, rano potrzebuję więcej czasu, by przygotować się spokojnie do wyjścia. Chciałabym, żebyśmy umówili się, co będziesz rano robił sam, by wyszykować się do szkoły.”
Stawianie granic i określanie własnej przestrzeni to złożony proces, który może trwać miesiącami albo dłużej. Autentyczna postawa rodzica pozwoli dziecku poznać jego wartości i z czasem przyswoić je tak, by w przyszłości, poza domem, mogło opierać na nich swoje zachowanie. Poniżej opisuję kilka wybranych sposobów, które mogą być pomocne w kształtowaniu się charakteru dziecka przy wspierającej relacji z rodzicem.
Umów się z dzieckiem
Jednym ze sposobów na wyznaczenie przestrzeni, w której chcemy się komfortowo poruszać są umowy i ustalenia. Mogą dotyczyć stałych sfer życia, jak na przykład organizacji poranka czy wieczornej toalety. Mogą też uprzedzać nadchodzące sytuacje, jak wyjście na zakupy czy wyjazd na wakacje. Nasze problemy z porannym wstawaniem, toaletą, ubieraniem się, śniadaniem i wyjściem do szkoły znacznie się zmniejszyły (w większość dni do zera), odkąd wprowadziłyśmy plan dnia, na którym zaznaczone są kolejne czynności do zrobienia. W konkretnych sytuacjach zanim wyjdziemy do sklepu, ustalamy listę zakupów i umawiamy się, że pozostałe rzeczy można oglądać do woli i nie oznacza to, że trzeba je od razu kupić. Decydujące o powodzeniu umów i ustaleń jest to, że nie powstają one w trakcie trudnej sytuacji. Ustalenia i umowy czynimy przed danym zdarzeniem albo po tym zdarzeniu, gdy emocje już opadną i atmosfera będzie przyjazna i spokojna.
Zaufaj dziecku i pozwól mu decydować
Chyba każdy człowiek ma dni, gdy mu się nie chce. Czasem nie chce mi się zmywać, prasować czy odkurzać. Dziecko też człowiek i ma prawo do „nic-mi-się-nie-chcenia”. Ostatnio moja starsza córka, która zgodnie z planem miała pakować tornister wieczorem stwierdziła, że wieczorami nie ma sił i woli zrobić to rano. Pomyślałam sobie, że to będzie karkołomne przedsięwzięcie dla kogoś, kto mógłby codziennie spać do południa, gdyby nie szkolny obowiązek. Spytałam więc, jak zamierza to zrobić, żeby zdążyć do godziny wyjścia, a Mała powiedziała, że wstanie 10 minut wcześniej. Zdobyłam się na zaufanie względem jej postanowienia i… jak powiedziała, tak zrobiła. Dziecko, któremu ufamy, staje się odpowiedzialne za swoje decyzje i zyskuje poczucie sprawczości.
Pozwól dziecku doświadczać
Wszystkowiedzący rodzic przewiduje, że gdy na niebie pojawiają się chmury, to lepiej zabrać ze sobą kurtkę przeciwdeszczową. Albo gdy dziecko nałoży na talerz pół garnka ulubionego spaghetti, to nie zje wszystkiego na raz. Kiedy Mała dostała pod szkolną gwiazdkę plecak, postanowiła zrobić z niego tornister. Spojrzałam na wielkość i dałabym sobie palec uciąć, że książki ledwo się do niego zmieszczą i będą miały pozginane rogi. Córka w całej przytomności powiedziała „Mamo, pozwól mi się samej przekonać”. Okay, te słowa do mnie przemówiły i… książki zmieściły się do plecaka i nawet rogi mają proste. Doświadczenia zdobywane przez dziecko – te pozytywne i te trudne – wzbogacają je i pokazują, jakie są konsekwencje jego działań.
Uprzedź dziecko i Ty zdecyduj
W pewnych sferach życia trudno jest zgodzić się na odstępstwa. Każdy ma swoje granice, których przekroczenie może powodować frustrację, złość czy bezsilność. Wtedy nasze zachowanie może okazać się nieprzewidywalne. Dlatego warto jest nauczyć się chronić swoją przestrzeń i zgodę na to, z czym chcemy się w danej sytuacji mierzyć. Jeśli coś jest dla nas trudne do zaakceptowania, możemy zdecydować, co zrobimy i później się tego trzymać. Dlatego gdy dziecko prosi mnie o pomoc w lekcjach, a nie ma gdzie rozłożyć książek, bo na biurku piętrzy się stos zabawek, stanowczo i uprzejmie mówię „Pomogę Ci w lekcjach, gdy na biurku będzie miejsce do nauki.” Jeśli pojawia się spontaniczny pomysł na wyjście na basen, po którym dzieci zwykle zasypiają, a w tornistrze czeka nieskończona praca domowa, mówię „Zabiorę Cię na basen, gdy odrobisz lekcje.” Kiedy kolejny raz nie mogę znaleźć telefonu, mówię „Schowam mój telefon, jeśli nie będziesz odkładał go na miejsce.” I tak robię – pomagam w lekcjach, gdy na biurku jest porządek, na basen jedziemy, gdy praca domowa jest odrobiona, a telefon chowam, jeśli po skorzystaniu dziecko nie odłożyło go na miejsce.
Tytułem podsumowania
Ufając dziecku i przychylając się do jego propozycji, dajemy mu odczuć, że ma prawo do własnego zdania, że jego postanowienia i deklaracje są ważne, że liczymy się z nim i wierzymy, że potrafi samo decydować. Jeśli mamy wspólne ustalenia, których nie możemy zrealizować, pomocą służy nam rozmowa. Za wszystkim stoi akceptacja, prawo do popełniania błędów i wiara w drugiego człowieka, zwłaszcza w tego małego. Kiedy odpuszczamy nieustanną kontrolę, planowanie dziecku każdej chwili i dajemy mu przestrzeń do samodzielności, pozwalamy mu na zdobywanie własnych doświadczeń życiowych. Jednocześnie (od)zyskujemy własne życie, potwierdzając tym samym, jak ważny jest szacunek do drugiego człowieka i do siebie samego. A nasze ukochane dziecko idzie z tymi wartościami w świat.
Tekst powstał w ramach wydarzenia „Mamo a skąd się biorą (asertywne) dzieci?”, zainicjowanej przez AsertywnaMama.pl we współpracy z Mama Balbinka, Odnova.net, Pozytywne wychowanie, Z błyskiem w oku. Pozostałe teksty znajdziesz tutaj.
naszebabelkowo.blogspot.com
Posted at 17:01h, 29 majaTo chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w macierzyństwie – umieć stawiać rozsądne granice i oddzielać potrzeby własne od potrzeb dziecka, zachowując przy tym równowagę i nikogo nie krzywdząc. Z biegiem lat jest mi już coraz łatwiej odnaleźć taki balans – ale zgadzam się w 100% , że jest to długotrwały proces i wyrzuty sumienia też są trudne do uniknięcia.
Joanna Kołpak
Posted at 16:19h, 29 majaOd najmłodszych lat warto dziecku pozwalać decydować w niektórych kwestiach. Często może popełniać błąd i podejmować niewłaściwe decyzje, ale w ten sposób też się uczy. Ważne jest, żeby znaleźć dla niego czas i przedyskutować daną sytuację.
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 22:17h, 29 majaZgadzam się, że czas i uwaga, którą poświęci się dziecku zaprocentuje w przyszłości.
madziarebowiecka
Posted at 12:26h, 29 majaWspólna rozmowa z dzieckiem i wysłuchanie również jego racji i przemyśleń… myślę, że to bardzo ważna rzecz w relacjach, mimo iż nie mam jeszcze własnych dzieci.
Tomasz | Tasty Way of Life
Posted at 12:04h, 29 majaBardzo dobry tekst. Podzielam Twoje zdanie.
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 22:17h, 29 majaBardzo dziękuję 🙂
Arbuziaki
Posted at 15:47h, 27 majaBezdyskusyjnie wyznaczenie granic paradoksalnie sprawia że tworzymy świat w którym dziecko czuje się bezpieczne.
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 10:47h, 29 majaDla mnie (a miałam kiedyś granice z gumy) to było odkrycie 🙂
Maciej Wojtas
Posted at 09:23h, 27 majaGdzieś czytałem, że najgorszą rzeczą, jaką można wyrządzić dziecku, jest pozbawić je granic (zezwolić na wszystko).
Mama w Barcelonie
Posted at 09:02h, 27 majaMój synek jest jeszcze mały, ale wiem, że owe granice będę musiała zacząć wprowadzać jak najszybciej, bo dzieci szybko chłoną wiedzę. Nikt nie lubi mówić „nie”, ale czasami niestety robimy to dla dobra dziecka.
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 22:16h, 29 majaTak. Polecam książkę ” 'Nie' z miłości” Jaspera Juula. Bardzo mądrze podchodzi do tego tematu 🙂
Za słodko Za słono
Posted at 08:58h, 27 majaDobrze wiedzieć na przyszłość 🙂
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 10:48h, 29 maja🙂
Tabayka || tabayka.pl
Posted at 08:53h, 27 majaDzięki za przydatne informacje, szczególnie te ze strefy emocjonalnej 😊 urządzanie pokoiku ciągle przed nami!
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 08:19h, 27 majaMonika (mama na całego) – coraz częściej obserwuję u moich córek, że siane ziarna w przeszłości zaczynają owocować w ich codziennych relacjach, zachowaniu i podejściu do samych siebie. Zgadzam się – im wcześniej zadbamy o dobre relacje, tym lepiej 🙂
Anna Prokopowicz Zapytaj Matkę
Posted at 19:44h, 26 majaJestem na etapie, gdzie granice zdecydowanie ustala dziecko. Powoli wchodzimy w ten moment kiedy i ja mam coraz więcej do powiedzenia. Póki obu stronom pasuje taki układ, jest dobrze. I mam nadzieję, że tak zostanie na długo
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 08:23h, 27 majaO, właśnie 🙂 Wiem coś o tym. U mnie dłuuuugo było właśnie tak dobrze, że moje granice były z gumy. A potem powoli zaczęłyśmy budować nową relację z moją pierworodną 🙂
Pingback:O przestrzeni dla dziecka i rodziców - teaser · Asertywna Mama
Posted at 18:47h, 26 maja[…] O budowaniu przestrzeni dla siebie i dla dziecka […]
Mama z wyboru
Posted at 17:46h, 26 majaUważam, że z dzieckiem trzeba bardzo dużo rozmawiać i wyznaczać granice. To bardzo ważne, żeby dziecko miało wszystko jasno powiedziane. Spięcia do niczego dobrego nie prowadzą, choć czasem są chyba nieuniknione niestety.
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 08:25h, 27 majaRozmowa tak, jednocześnie czasem wystarczy jedno słowo czy gest. Ważne, byśmy jako rodzice mieli wewnętrzną spójność, aby dzieci czuły się przy nas bezpiecznie.
Magdalena / AsertywnaMama.pl
Posted at 12:39h, 26 majabardzo podobają mi się przykłady jak można z dzieckiem coś ustalić. To pokazuje, że rodzic nie musi non stop wszystkiego kontrolować, tylko może – a wręcz powinien – stopniowo odpowiedzialność przekazywać dziecku. Z tym tekstem skojarzył mi się cytat, który kiedyś czytałam „Mów „nie” tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne. Założyć czerwony T-shirt i pomarańczowe spodnie? Jasne! Nalać wody do zabawkowego serwisu do herbaty? Ok. Spać z głową w nogach łóżka? W porządku. Samuel Johnson powiedział: „Każdy rygor, który nie powoduje zmiany na lepsze lub zapobiega złemu, jest bezcelowy”. (Gretchen Rubin)
Przyznaję, że został mi w głowie i staram się używać wtedy gdy jest to naprawdę niezbędne. Takie odpuszczenie sobie tego spięcia jest bardzo uwalniające dla dorosłego, a dla dziecka – rozwijające. A przy tym wzmacnia się więź. I oto chodzi 🙂
Darina z Pozytywne Wychowanie
Posted at 08:16h, 27 majaAsertywna Mamo, właśnie tak jest – kiedy odpuszczamy, uwalniamy w dziecku skrzydła 🙂
Magdalena / AsertywnaMama.pl
Posted at 07:06h, 29 majapięknie powiedziane! bardzo mi się podobają te słowa 🙂